Książki mojego dzieciństwa

Dziś pokażę Wam książki, które kochałam jako dziecko, i które kocha także mój Wojtuś. Po co je pokazuję? Po pierwsze po to, żeby zachęcić Was do zaznajamiania dzieci ze starszymi wydaniami- nie jest tak, że dzieci lubią tylko nowe, piękne, szaleńczo kolorowe. Okazuje się, że potrafią się zachwycić tymi starociami i słuchać z zapartym tchem wierszyków oraz historii i przynosić po dwadzieścia razy dziennie do czytania. Po drugie- by zachęcić Was, żebyście nie wyrzucali książek- swoich, rodzeństwa, dzieci. Po trzecie- żebyście sobie powspominali, bo może mieliście w biblioteczkach te same cudeńka? Może czytano nam do snu te same wiersze a my wpatrywaliśmy się w te same ilustracje? 
Wiele książek dostępnych jest w antykwariatach i bibliotekach- więc może akurat na nie traficie? Poza tym niektóre z nich doczekały się wznowień- jak np. "Lokomotywa" czy mój ukochany "Smok ze smoczej jamy"... Warto poznać je bliżej i na nie zapolować. Zresztą- sami zobaczcie.

"Zwierzęta pana Brzechwy"
Podobno ludzie dzielą się na dwa rodzaje- tych, którzy wolą Brzechwę i tych, którzy wolą Tuwima. Ja zdecydowanie zaliczam się do drugiej grupy, mimo to Brzechwę uwielbiam także- jego wiersze po prostu po jednym przeczytaniu zna się już na pamięć. Mój Wojtuś kocha to wydanie a ja kocham te ilustracje- mimo że książka jest dość wiekowa, zachwyca nas obu nadal. No spójrzcie tylko na te zwierzęta... Polecamy gorąco.





"Smok ze smoczej jamy"
Książka, która była już milion razy w strzępach z powodu zaczytania, i milion razy kleił ją mój tata. W moim życiu towarzyszy mi odkąd pamiętam. Uwielbiam rymy pani Chotomskiej, jej lekkość pisania i dowcip... Bardzo żałuję, że już od nas odeszła. Była nie do podrobienia.
No i te ilustracje Edwarda Lutczyna... Zawsze z daleka poznaję, czy ilustrował daną książkę. Wspaniała, charakterystyczna kreska. Też podzielacie mój zachwyt? =)







"Od Brzechwy do Tuwima"
Malutkiego formatu książka, w której są, jak sam tytuł wskazuje, wiersze o zwierzętach ułożone w kolejności alfabetycznej od nazwisk ich twórców- od Brzechwy do Tuwima właśnie. Bardzo, bardzo ją lubię. Mój Wojtuś także.






"Lokomotywa i inne wesołe wierszyki dla dzieci"
Moja ukochana książka z pięknymi, charakterystycznymi ilustracjami Szancera. Pamiętam, że jako dziecko przypatrywałam się im baaaardzo długo- nie mogłam pojąć, czemu jest tak mało kolorów, czemu niektóre rzeczy są namalowane tak dziwnie, tak niedokładnie. Ale od zawsze bardzo mi się podobały i mnie intrygowały. A wiersze... No, co tu dużo mówić... Tuwim jak to Tuwim... Mistrz!!!










"Poczta dla Tygryska"
Książka po moim bracie. Ja, jako starsza siostra, podbierałam mu ją wielokrotnie i zachwycałam się nią. Jest to bardzo prosta historyjka, czasem pisana w bardzo dziwnym stylu, zdania czasami sprawiają wrażenie infantylnych i wyrwanych z kontekstu- jednak czyta się z ogromną przyjemnością. Co prawda fragment o lisie i gąsce jest naprawdę straszny i w zasadzie nie wnoszący nic do historii, ale najwidoczniej wstawiony został z premedytacją- bo takie właśnie jest życie i dzieci też muszą się tego dowiedzieć. Mój Wojtuś jest jeszcze za mały, żeby to zrozumieć i nie pyta o nic, więc mu nie tłumaczę. Pewnie i na to przyjdzie kiedyś czas. (Mowa o zdjęciu z ilustracją liska i gęsi)
Piękna książeczka, taka klimatyczna. Przynajmniej według mnie ;)







"Słoń Trąbalski"
O rany, mój kolejny hicior z dziecięcych lat. Książka zaczytana przeze mnie na śmierć, teraz dostała drugie życie i znów ledwo zipie bo zaczytuje ją Wojtuś, a tu jeszcze Krzysiu rośnie ;) Cudowna!!! Wspaniałe wierszyki, piękne, pomysłowe ilustracje- nic tylko się zachwycać.
Znam ją całą na pamięć. Gdybyście kiedyś trafili na nią w antykwariacie- zastawiajcie zegarki, kota, złote zęby- i bierzcie.





"Dziewczynka bardzo zła"
I na koniec książeczka, bardzo cieniutka i niepozorna, której się trochę jako dziecko bałam ;) Tak mi to niesamowicie działało na wyobraźnię- biegnie zła dziewczynka w ciemny las, mama czeka w domu zapłakana, tam w lesie wielkie zwierzęta... Ale mimo strachu bardzo ją lubiłam. Mój Wojtuś sam zdjął ją z półki i przyniósł do czytania. I widziałam, jak w tym maluszku zbierały się emocje podobne do moich- mimo, że pewnie niewiele z niej zrozumiał, tak go zaintrygowała, że prosił o czytanie od nowa i od nowa. Przez tydzień praktycznie z nią spał.
Polecam ją bardzo- silnie działa na emocje dziecka. Choć pisana jest dość trudnym wierszem, to może stanowić dobre podwaliny pod rozmowę o uczuciach, o tym, co się dzieje, gdy dziecko ucieka z domu, i jak to jest, gdy już się ochłonie. Taka mała książeczka, a rozmowa na jej podstawie może być bardzo długa i mądra.
Polecam Waszej uwadze.





Napiszcie mi czy znacie te książki, czy mieliście, czy może chcecie poznać i będziecie na nie polować w bibliotekach lub na targach staroci... Ucieszy mnie każda reakcja z Waszej strony =)

A o innych wiekowych książkach z naszej biblioteczki pisałam między innymi TUTAJ.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie lubię Kici Koci?

Krecik pokazuje skąd się biorą dzieci

Nareszcie są! Moje książeczki =) Seria Do Uszka Maluszka

Ważna życiowa lekcja- "Nie pójdę z nieznajomym"