Kastor, Kamilka i Billy- trzy kolejne serie dla dzieciaków

Dziś przychodzę do Was z kolejnymi seriami książkowymi. Mam oczywiście gigantyczne opóźnienie przez ten remont i inne sprawy, i nawet nie marzę o tym że się z tego jakoś odgrzebię ;) Niektóre książki sfotografowałam już prawie dwa lata temu... I jakoś dotąd ich Wam nie pokazałam. 
Wypożyczamy też masę ciekawych książek z biblioteki. Mamy to szczęście mieszkać całkiem niedaleko jedynego w mieście oddziału dziecięcego- dziś, korzystając z ostatniego dnia urlopu, poszedł tam z nami również mój mąż- wykorzystałam go przy okazji nie tylko do noszenia książek ale również założyliśmy mu konto- dzięki czemu mogę teraz wypożyczać jednorazowo... 20 książek! I oczywiście od razu z tego skorzystałam ;) Dzieci są przeszczęśliwe, ja fruwam w obłokach, i mąż też się cieszy- bo bardzo ceni to, że nasze maluchy są takimi książkowymi molikami.

Tak przy okazji- pewnie zauważyliście że często pokazuję Wam serie książkowe lub pojedyncze tytuły w których bohaterkami są dziewczynki. Dla moich chłopców to nie stanowi żadnego problemu (przynajmniej jeszcze nie), a już na pewno nie dla mnie. Kiedyś w pewnej grupie na facebooku spotkałam się z pytaniem jednej z mam, kiedy ktoś polecił jej książkę "Gdy Pola się zgubi", czy jest taka sama tylko o chłopcu. Z góry odrzuciła ten tytuł tylko dlatego, że płeć bohaterki była inna od jej dziecka ;) Ja jako dziewczynka lubiłam czytać o chłopcach a moi chłopcy lubią czytać o dziewczynkach ;) Co więcej utożsamiają się z ich problemami- które przecież dla tego wieku są takie same! Dlatego zachęcam Was do otwartości w tym temacie ;)

"Kastor" to seria o bobrze której pierwsze dwie części kupiłam, gdy Wojtuś był jeszcze w brzuchu. Książka ma bardzo ładne, przejrzyste ilustracje i niewiele tekstu- każdy tytuł opowiada o innym zadaniu Kastora- który szyje, piecze, majsterkuje, uprawia fasolkę i naprawia rower. Czynności te są bardzo szczegółowo, krok po kroku opisane- i wcale to nie jest dla mojego Wojtusia nudne. Swego czasu miał prawdziwą fazę na te książki- do tej pory zna nazwę wszystkich narzędzi i zaskakuje swoją wiedzą dziadziusiów i wujków. Ja przy okazji też jestem mądrzejsza ;)
Seria ta może posłużyć jako fajna inspiracja do wspólnego majsterkowania, pieczenia czy upraw- z tyłu każdego z tytułów są dodatkowe wskazówki i instrukcje. Polecamy z Wojtusiem- a już niebawem pewnie i z Krzysiem, bo mały smyk z dnia na dzień interesuje się książkami z coraz większą ilością tekstu (co zresztą widać na zdjęciach ;) ).















"Kamilka" to seria której jeden tytuł mamy po moim bracie, a że znajduje się tam niewiele tekstu i wyraziste ilustracje, kilka kolejnych części wypożyczaliśmy z biblioteki. Książki te są bardzo proste, cieniutkie (jedynie "Kamilka jedzie na wycieczkę" ma twardą okładkę i większą ilość tekstu) i niezbyt "ambitne". Może mogłyby stać się jakąś inspiracją do rozmowy, ale na pewno nie rozwiążą problemu. Raczej go tylko muskają ;) W każdym razie już nawet małe dziecko ma szansę związać się z bohaterką i przeżywać z nią kolejne przygody w różnych książeczkach. Raczej nie mam większych zastrzeżeń do tej serii.
















I ostatnia pozycja w tym wpisie, z którą mam problem- jest to seria o Billym. Dotąd mieliśmy szansę przeczytać tylko jedną część, ale trochę mnie zdziwiła- i chciałam zapytać Was co o tym myślicie. Niby fajnie napisana, ilustracje bardzo w moim stylu- trochę jak w serii o Eli- czytałam z Wojtusiem i bardzo mu się podobało. Musiałam jednak omówić z nim pewien temat. Mianowicie Billy i Lotta bez wahania idą z obcym panem (co prawda mieszkającym w pobliżu, ale jednak) do szkoły, tam siedzą na lekcji, a później Billy (który jest maluchem) wraca do domu i jak gdyby nigdy nic mówi mamie że był z panem Sztormem w szkole, na co mama odpowiada: "Acha". Jeszcze przy okazji pyta co to jest Azja, ale to już inna sprawa ;)
Podejrzewam że jest to seria skandynawska, tam mają trochę inne podejście do wychowywania dzieci niż my ;), mimo to ja swoje dzieci przestrzegam kilka razy w tygodniu że z nikim obcym NIE WOLNO im chodzić, a przez obcych rozumiemy każdego kto nie jest mamą, tatą, babcią lub dziadkiem. Nie wolno nigdzie bez mojej wiedzy iść z kimkolwiek, już pomijając to że w życiu nie puściłabym takiego malucha samego na podwórko (mój Wojtuś też już dostrzega takie rzeczy i zadaje mnóstwo pytań, np. czemu Billy był bez mamy? To samo tyczy się Kici Koci). Dlatego po przeczytaniu tej ciekawej i miłej opowiastki jednak mieliśmy z Wojtusiem sporo do omówienia.
A Wy co myślicie? Jestem przewrażliwiona? Dobra, tego akurat nie musicie mi mówić- i tak wiem, że jestem ;)







I co sądzicie? Jakie jeszcze znacie serie które Was urzekły a ja ich dotąd nie pokazałam?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie lubię Kici Koci?

Krecik pokazuje skąd się biorą dzieci

Nareszcie są! Moje książeczki =) Seria Do Uszka Maluszka

Ważna życiowa lekcja- "Nie pójdę z nieznajomym"