Cuda z biblioteki- Akcja "Czytam nie tylko nowości"!

Kiedy cztery lata temu zaczęłam pisać dla dzieci i wreszcie przyszło mi do głowy, by gdzieś rozesłać swoje teksty, nie miałam najmniejszego pojęcia o rynku wydawniczym. Nigdy nikogo się nie radziłam, po prostu zrobiłam dobry użytek z przeglądarki Google i metodą prób i błędów wyszukiwałam wydawnictwa dziecięce i smarowałam do nich maile z propozycjami wydawniczymi. W zasadzie do tej pory nic się nie zmieniło bo nadal tak robię ;) Ale wiem już znacznie więcej o literaturze dla dzieci- przede wszystkim dlatego, że mam w domu dwa moliki książkowe. 
Wydawnictw dziecięcych w Polsce jest kilkadziesiąt- i te wydawnictwa każdego miesiąca wypuszczają po kilka a nieraz nawet kilkanaście nowości. I są to coraz piękniejsze nowości. Obserwuję rozkwit literatury dla dzieci, dzięki czemu mamy coraz większy wybór wartościowych tytułów, ale również coraz trudniej jest się z czymś przebić oraz spamiętać te wszystkie wspaniałe książki. Nikną one przez to już po kilku miesiącach w przestrzeni internetowej oraz w świadomości czytelników- a czasem naprawdę szkoda!
Dlatego postanowiłam co jakiś czas pokazywać Wam książki które są starsze niż rok lub nawet kilka lat, a przecież wciąż zachwycające- co prawda od dawna pokazuję przeróżne książki, nawet takie z własnego dzieciństwa, ale teraz postanowiłam nadać tej akcji nazwę: "Czytam nie tylko nowości"! Zamierzam opatrzyć ją hashtagiem i zachęcam Was do tego samego- żeby nie umknęły nam z pamięci wartościowe tytuły.
#czytamnietylkonowości #stareadobre #starszeksiążki

Zapraszam Was do obejrzenia części naszych łupów z biblioteki, które zachwyciły nie tylko mnie, ale i moje maluchy- 3,5 rocznego Wojtusia i Krzysia który ma rok i 9 miesięcy.
Miłej zabawy!

Wierszyki domowe zachwyciły mojego starszaka. Do tego stopnia, że ściskając tę książkę w rączkach poprosił, żebyśmy jej nie oddawali tylko kupili na zawsze. Byłam zaskoczona. Bo o ile dla mnie, osoby dorosłej, książka wydaje się świetna- zarówno tekstowo jak i wizualnie (cudne ilustracje!!!), tak myślałam, że wierszyki mogą okazać się trochę zbyt trudne dla Wojtusia. Pomyliłam się. I co najlepsze, nawet Krzyś słuchał niektórych z zaciekawieniem.










Okularki są naprawdę cudowne. Napisane lekko, tak fajnym stylem, że nie wiadomo kiedy człowiek dociera do ostatniej strony. Autorka świetnie wczuła się w rolę małej narratorki. O ile nie mam pewności czy końcówka jest zrozumiała dla maluchów (może będzie dla tych starszych, mój Wojtuś tego jeszcze nie pojął), o tyle mnie doprowadziła do najprawdziwszych łez ze śmiechu. Do tej pory szczerzę się jak myślę o zakończeniu tej książki. Tak czy inaczej moje dzieci były tą książką zachwycone. Nawet jeśli jeszcze nie rozumieją czym różni się osobowość od osobistości. Hahaha =D








Książki Piji Lindenbaum mają tyle samo zwolenników co przeciwników. Do którego frontu należę ja? Nie wiem. Czytam je moim dzieciom. Nie przeszkadzają mi. Są trochę trudne, trochę mroczne, ale cieszy mnie pokazanie na ilustracjach prawdziwego życia, czyli zmęczonej i nieumalowanej mamy lub młodej dziewczyny z tatuażami. 
Do tej pory wypożyczyliśmy z naszej biblioteki cztery tytuły i dziś pokażę dwa z nich.

Nusia się chowa opowiada o dziewczynce która przyszła do swojej koleżanki będącej wraz z dwójką młodszego rodzeństwa pod opieką niani. Gdy niania zajęła się czymś w kuchni, dziewczynki postanowiły pobawić się z dzidziusiami. Te zabawy nie są zbyt mądre, ale stanowią dobry pretekst do rozmowy z naszymi dziećmi. W pewnej chwili maleństwo będące na rękach Nusi upada i niania przybiega z przerażeniem i krzykiem. Wtedy Nusia się chowa.
W książkach Piji Lindenbaum mieszają się różne światy i autorka nie stawia między nimi żadnej granicy- tak jakby próbuje wejść w rolę dziecka. Według mnie czasem zbyt metaforycznie i książki te nie są do końca zrozumiałe nie tylko dla dorosłych ale i dla dzieci, które właśnie teoretycznie powinny wejść w skórę bohatera i spojrzeć na świat jego oczami. Pija Lindenbaum często wykorzystuje w książkach motyw zwierząt- i tak Nusię w jej kryjówce odwiedzają włochaci goście i mówią jej, że lubią się wygłupiać i szaleć oraz proszą, żeby je podrzucała ale tak, żeby mocno spadały na ziemię. Bardzo spodobał mi się ten zabieg- dziewczynka próbuje jakoś oczyścić swoje sumienie więc wyobraża sobie, że właściwie to nie zrobiła nic tak bardzo złego i że niektórzy lubią mocno się uderzyć. Historia kończy się dobrze i Wojtuś bardzo ją lubi.







Filip i mama która zapomniała jest kolejną dziwną książką której próby interpretacji są niesamowite. Pewnego dnia mama Filipa zamienia się w smoka. Zachowuje się dziwnie i Filip musi się nią opiekować. Jedni ponoć twierdzą, że mama była po prostu wykończona. Inni, że ma depresję a jeszcze inni, że jest alkoholiczką i wtedy właśnie chłopiec wizualizuje ją sobie w ten sposób. Ja sama nie wiem. Babcia Filipa nie była zbyt mocno zdziwiona gdy zobaczyła córkę w takim stanie i po prostu kazała się jej wyspać. Na drugi dzień mama była już taka jak zawsze. Można rozumieć tę historię jak nam wygodniej. Mój Wojtuś bardzo ją lubi i jest to jedna z najczęściej przeglądanych przez niego książek z biblioteki- a nad ilustracją na której mama zieje ogniem ślęczał po kilka razy dziennie. Trochę się tej książki boi, trochę nie rozumie, ale gdy tylko wypożyczamy ją z biblioteki, uparcie przynosi do czytania.





Chusta babci ma nieładne ilustracje ale w jakiś sposób pasują do tej historii- widzianej oczami dzieci. Babcia wraca ze szpitala do domu ale nie jest tak jak dawniej. Zbiera się cała rodzina, wszyscy szepczą, ukradkiem wycierają łzy. Mali kuzyni tego nie rozumieją bo nikt im nie wyjaśnia, co się właściwie dzieje. Dorośli są zajęci własną rozpaczą i przeganiają maluchy, gdy te zbliżają się do babci i chowają przed światem pod jej chustą. Wtedy w obronę bierze ich właśnie mądra babcia i przeprowadza z nimi miłą, wcale nie smutną, prawdopodobnie ostatnią rozmowę. Bardzo fajnie napisana książka w której nic nie jest powiedziane jakoś bardzo wprost czy strasznie, a mimo to czytałam ją przez ściśnięte gardło i nie byłam w stanie powstrzymać łez. Zresztą na samo wspomnienie czuję bolesną gulę. Książka potrzebna dzieciom które mierzą się z taką tragedią a których rodzice chcą uchronić od smutku myśląc, że tego nie zrozumieją. Jak widać potrzebna także dorosłym którzy podobnie jak ja nie pogodzili się i nie uporządkowali emocji po śmierci własnej babci.








Pan Miś chrapie to śliczna i ciepła książka o niedźwiedziu śpiącym w swojej gawrze, do którego zaglądają małe zwierzątka chroniące się przed zamiecią. Urządzają sobie u niego ognisko, jedzą orzeszki, świetnie się bawią, a Pan Miś ciągle chrapie... Ale w końcu się budzi. I co się wtedy stanie? ;)
Nie spodziewałam się że ta książka zrobi u nas w domu taką furorę. Szczególnie w przypadku Krzysia. Nasz maluszek kocha jednak zwierzątka ponad wszystko więc pokochał i Pana Misia. Nawet zasypiając mruczał sobie "Pan Miś... chjapie...". Polecam Wam z całego serca =)








No i na koniec książka którą pokochały nie tylko dzieci, ale i ja, a nawet mój mąż! Przedstawiam Wam Rycerza, który nie chciał walczyć
To akurat nie jest żadna staroć i słyszę o tej książce od czasu do czasu, ale jakoś ani tytuł ani okładka nie zachęciły mnie do tego, by bliżej się jej przyjrzeć. Jednak podczas ostatniej wizyty w bibliotece z braku laku dałam jej szansę i... przepadłam!
Rzadko kiedy książka mnie zachwyca. Są książki ładne, są wartościowe, ale taka, którą z największą przyjemnością czytałabym kilka razy dziennie, zdarza się rzadko. Po tę książkę sięgam nawet sama. Nie dość że jest świetnie i dowcipnie zilustrowana to jeszcze treść jest wspaniała!!! A tłumaczenie moim zdaniem mistrzowskie. Takie właśnie powinny być książki dla dzieci- z delikatnym mrugnięciem okiem w stronę dorosłego odbiorcy który ją maluchom czyta. Zachęcam Was, sięgnijcie po "Rycerza, który nie chciał walczyć". Genialnie wpisuje się w propagowane przeze mnie czytanie od pierwszych dni i wychowywanie molików książkowych- bo pokazuje, że książkami można zwojować świat! A przynajmniej gryfa, trolla i smoka ;) I to bez użycia miecza! Bo czytać lubi każdy, prawda? ;)
Poniżej pokazuję Wam książkę w środku oraz fragmenty które najbardziej uwielbiam. Całość czyta się lekko i przyjemnie. Dzieci i dorośli to kochają! Polecam całym sercem!
















I co myślicie? Macie chęć przeczytać którąś z moich propozycji? I czy dołączycie do akcji? Będę wdzięczna za każdy odzew. Wbrew pozorom stworzenie takiego wpisu to mnóstwo pracy a sami wiecie w jakich warunkach to robię ;) Zapraszam do dyskusji!

Aha, a przy okazji starszych książek nie zapominajcie proszę o zakładce Moja twórczość gdzie możecie przypomnieć sobie o książkach mojego autorstwa starszych niż kilka miesięcy ;) A już w marcu dwie nowe premiery... Strzeżcie się! ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie lubię Kici Koci?

Krecik pokazuje skąd się biorą dzieci

Nareszcie są! Moje książeczki =) Seria Do Uszka Maluszka

Ważna życiowa lekcja- "Nie pójdę z nieznajomym"